Articles for the Month of maj 2018

Występy folklorystyczne – Chushot Gongma, Ladakh

17 lipca 2016 r.
Po emocjach sportowych związanych z finałowym meczem Festiwalu Polo w Chushot Gongma, nadszedł czas na ceremonię zamknięcia tego corocznego wydarzenia. Zupełnie nie spodziewałam się, że dane mi będzie zobaczyć występy artystyczne grup etnicznych z tego regionu. Na boisku pojawiły się ekipy porządkowe, które w błyskawiczny sposób zaaranżowały scenę, rozkładając na ziemi dużego rozmiaru plandeki. Natychmiast przybyło mnóstwo ludzi pragnących z bliska zobaczyć artystów. Moja dobra miejscówka okazała się być nie najlepszą podczas tych pokazów. Mój obiektyw nie był dostosowany do zdjęć z tak dużej odległości, na dodatek stale ktoś mi zasłaniał pole widzenia. Pierwszym punktem programu była sztuka pt.: ”Abi –Apo” (babka-dziadek). Demoniczne stroje, świdrująca w uszach muzyka, uboga choreografia. Powiem Wam, dziwne to było!

Hemis i Rancho’s School w Shey

18 lipca 2016 r.
Wczesnym rankiem byliśmy umówieni z Sonamem na kolejną całodzienną wycieczkę po okolicach Leh. Tym razem miały to być miejscowości Hemis, Thiksey i Shey. Niestety Sonam nie zjawił się i nie odbierał telefonu. Trzeba było organizować sobie nową taksówkę. Najpierw jednak postanowiliśmy pójść do pobliskiej restauracji na śniadanie. Nie wiem co mi strzeliło do głowy, ale zafundowałam sobie śniadanie po francusku. Zamówiłam kawę z mlekiem, croissanta z dżemem i na dobitkę ciacho z czekoladą z „German Bakery”. Taki wybryk, który już do końca wyjazdu nie powtórzył się 😀
Udało się dogadać z innym taksówkarzem (generalnie koszty takich wyjazdów jak na warunki Indyjskie nie były małe). Dla odmiany miał na imię… Sonam, więc od razu otrzymał ode mnie przydomek „II”. Sonam II był siwym, małym, milczącym dziadkiem, nie mówiącym po angielsku. Jedynym językiem ułatwiającym nam komunikację był hindi. Taksówką był czarny mini busik bez radia. Wiało straszną nudą. Pogoda też była jakaś szaro-bura. Nidhin narzekał, że przez taką aurę, która towarzyszy nam od początku podróży, nie zrobił ani jednego dobrego zdjęcia – cytuję! No cóż, nie od dziś wiadomo, że światło w fotografii jest bardzo istotne, ale bez przesady.

Festiwal Polo – Ladakh 2016

17 lipca 2016 r.

Uwielbiam konie i na mojej liście marzeń zawsze było obejrzenie meczu polo w niecodziennej, górskiej scenerii. Co prawda myślałam o najsłynniejszym festiwalu w okolicach Przełęczy Shandur (w regionie Chitral, w Pakistanie), ale w końcu tradycja polo w indyjskim Ladakhu jest niemalże tak samo długa i silna, o czym za chwilę opowiem. Przed wyjazdem do Ladakhu sprawdziłam w Internecie jakie festiwale odbywają się w terminie mojej podróży. Aż oczy mi się zaświeciły z radości, kiedy na liście zobaczyłam festiwal polo. Był to sześciodniowy festiwal (11-17 lipca 2016 r.) w wiosce Chushot Gongma położonej 13 km od Leh. Oczywiście w pierwszym dniu pobytu w Leh dopytywałam o to wydarzenie. Moja radość była ogromna, gdy dowiedziałam się, że właśnie tego dnia odbywa się mecz finałowy. Nie było innej opcji, musiałam na tym meczu być.

Pakistan 2017

Czas płynie nieubłaganie… Minęło już wiele miesięcy od mojego powrotu z Pakistanu. Trudno zatem mówić o wrażeniach na gorąco, ale mimo upływu czasu wspomnienia nadal są żywe. To, że chciałam kiedyś wrócić do tego kraju było pewne, natomiast decyzja o wyjeździe w lipcu ubiegłego roku była bardzo spontaniczna. Organizacja wyprawy ruszyła z kopyta pod koniec maja. Jak zwykle największym problemem było uzyskaniem wizy. Pozwólcie, że przemilczę szczegóły dotyczące tej kwestii, być może kiedyś do tego powrócę w opowieściach. Wiadomość o otrzymaniu wizy dostałam dosłownie na 4 dni przed planowanym wyjazdem. Tak więc wiara w „niemożliwe” opłaciła się. Zaczęło się gorączkowe szukanie biletu lotniczego, pakowanie i w końcu wyjazd do ambasady w Warszawie. Wszystko dosłownie w ciągu jednej doby. Powiem Wam było warto!