Czas płynie nieubłaganie… Minęło już wiele miesięcy od mojego powrotu z Pakistanu. Trudno zatem mówić o wrażeniach na gorąco, ale mimo upływu czasu wspomnienia nadal są żywe. To, że chciałam kiedyś wrócić do tego kraju było pewne, natomiast decyzja o wyjeździe w lipcu ubiegłego roku była bardzo spontaniczna. Organizacja wyprawy ruszyła z kopyta pod koniec maja. Jak zwykle największym problemem było uzyskaniem wizy. Pozwólcie, że przemilczę szczegóły dotyczące tej kwestii, być może kiedyś do tego powrócę w opowieściach. Wiadomość o otrzymaniu wizy dostałam dosłownie na 4 dni przed planowanym wyjazdem. Tak więc wiara w „niemożliwe” opłaciła się. Zaczęło się gorączkowe szukanie biletu lotniczego, pakowanie i w końcu wyjazd do ambasady w Warszawie. Wszystko dosłownie w ciągu jednej doby. Powiem Wam było warto!