Articles

Appam – przepis kulinarny

Appam to rodzaj naleśników / placków bardzo popularnych w południowych Indiach. Zajadałam się nimi podczas ostatniej podróży w Kerali i Tamil Nadu. Są one zrobione z sfermentowanej mieszanki ryżowej, smażone na specjalnym rodzaju  woka z przykrywką zwanym appachatti. Ma on kształt półokrągły, co sprawia, że wylane na niego ciasto jest chrupiące na brzegach, a puszyste pośrodku.

Appam, Indie 2016 © Magdalena Brzezińska

Appachatti do smażenia appam, Indie 2016 © Magdalena Brzezińska

Nilgiri Mountain Railway – jedzie pociąg z daleka

01Podróż Nilgiri Mountain Railway (NMR), górską kolejką wąskotorową w indyjskim Tamil Nadu  planowaliśmy z NGP już na długo przed styczniowym wyjazdem. Jest to jedna z największych atrakcji turystycznych w tym regionie. Uwielbiana przez Hindusów w każdym wieku, a szczególnie przez młodzież i jak przeczytałam przez nowożeńców (romantyzm w najczystszej postaci). Kolej została zbudowana przez Brytyjczyków w 1908 roku (budowę rozpoczęto w roku 1854). Początkowo trasa należała do Madras Railway. NMR została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i dzięki temu zachowała charakter taki, jak sprzed lat, nawet bilety wydawane na stacjach są starego typu. Kolej tę obsługują lokomotywy parowe z minionej epoki. Tor NMR wynosi jedyne 1000 mm. W związku z tym, że trasa przejazdu rozpoczyna się na wysokości 326 m n.p.m., a kończy na 2203 m n.p.m, silnik lokomotywy zaopatrzony jest w koło zębate, które pomaga wspinać się na najbardziej stromym odcinku trasy.

Uciec gdzie pieprz rośnie

Things end but memories last forever

Things end but memories last forever

Wróciłam z piątej już wyprawy do Indii. Taki to ze mnie „Madziellan”, jak to określiło moje dziecię 😉 Tym razem były to trzy stany Indii Południowych. Głównie Kerala – kraina bogów, Tamil Nadu i maleńki fragment Karnataki. To ponad 2 100 kilometrów przemierzonych drogami w stosunkowo krótkim czasie. Ciałem obecna już w Polsce, duchem i myślami stale jeszcze tam. Zamknę oczy i wciąż widzę oszałamiającą zieleń, bujną przyrodę, zapierające dech w piersiach widoki, egzotykę przez duże „E” i roześmiane oczy mojego cudownego towarzysza podróży. Czuję zapachy, aromaty, morską bryzę, skwar słońca, wilgotne powietrze, rześkie poranki w górach. Stale jeszcze słyszę gwar tętniących życiem ulic, terkoczący język malajalam, cykanie świerszczy nocą i śpiew nieznanych mi ptaków w ciągu dnia. …I tęsknię.  Podróż inna niż wszystkie poprzednie, bo i ta część Indii jest inna niż wszystkie pozostałe. Wspaniała kuchnia, aromatyczne przyprawy, piekielne chili, najlepszy pieprz na świecie, czarny rum, pola ryżowe, herbaciane wzgórza, malownicze laguny, piaszczyste, rajskie plaże, kręte, górskie drogi, rzeki, jeziora, wodospady, jaskinie, palmy kokosowe, dzikie dżungle pełne zwierzyny. Ciekawe rośliny, egzotyczne owoce. Kościoły katolickie, meczety i kolorowe świątynie hinduistyczne. Łopoczące na wietrze zielone flagi z półksiężycem i gwiazdą oraz flagi czerwone, szokujące mnie, marksistowskie z sierpem i młotem. To przede wszystkim uśmiechnięci, życzliwi i gościnni ludzie. Ta wyprawa to setki zdjęć, tysiące niezapomnianych wspomnień. Jak tylko czas pozwoli podzielę się nimi z Wami.
Uciekaj gdzie pieprz rośnie?! Z przyjemnością zrobię to ponownie.

Nidhin, thank you and I can never thank you enough – M.