Od wielu, wielu lat marzyłam, by najbardziej kolorowe na świecie święto „Holi” spędzić w Indiach. W 2007 roku przyjechałam do tego kraju o jeden dzień za późno. Mogłam już tylko zobaczyć wszechobecne na ulicach, ubraniach, a nawet na zwierzętach farby. W ubiegłym roku postanowiłam zrealizować to swoje marzenie i celowo wybrałam termin przylotu 5 marca, na dzień przed rozpoczęciem festiwalu kolorów.
Zanim opowiem jak się bawiłam, koniecznych jest kilka słów wstępu. Co to jest Holi? Jest to święto wiosennego zrównania dnia i nocy, obchodzone w pełnię księżyca w lutym, bądź marcu (w tzw. miesiącu phalguna). Tak więc jest to święto ruchome. W tym roku przypada ono 24 marca, w 2015 r. było 6 marca. Tego dnia Hindusi żegnają zimę, świętują nadejście wiosny oraz zwycięstwo dobra nad złem. Zazwyczaj tłumnie gromadzą się na ulicach, tańczą, obsypują się nawzajem kolorowymi proszkami i polewają wodą. Trochę taki nasz Śmigus-Dyngus. Zwyczaj malowania twarzy ma przynosić szczęście, zdrowie i wszelakie powodzenie. Holi szczególnie hucznie obchodzone jest na północy Indii. Jednym z powodów jest zapewne to, że zima tam wygląda inaczej niż na południu. Jeśli miałabym polecić Wam miejsce, gdzie warto spędzić święto, to z pewnością byłyby to miejscowości związane z kultem Kriszny tj. Barsana i Nandgaon, czy Mathura. Istniej wiele legend związanych z Holi. Jedna z nich mówi o tym jak to mały Kryszna wyssał z piersi demona Pootany krew, która to nadała mu niebieski kolor. Ciemny kolor skóry martwił Krysznę nieustannie, zwłaszcza, że jego ukochana Radha miała jaśniejszą od niego skórę. Mądra matka Kryszny doradziła mu, by pomalował Radhę tak, jak mu się podoba i tak też zrobił.
Długo zastanawiałam się gdzie spędzić Holi. Stwierdziłam jednak, że nie ważne gdzie, ważne z kim. Postanowiłam pojechać do stolicy stanu Gujarat Ahmedabadu. Będąc w Indiach w listopadzie 2014 r. poznałam tam wielu sympatycznych ludzi. Wydawało mi się, że zabawa w towarzystwie mojej wesołej ósemki Hindusów, z którymi pojechałam do Puszkaru będzie strzałem w dziesiątkę. Jak się później okazało niezupełnie. Najbliższy mi kumpel stwierdził, że nie lubi tego święta, bo ma alergię na kolorowe proszki. Dziewczyny marudziły, że w tym roku to nie, bo boją się infekcji świńskiej grypy, która zbierała śmiertelne żniwo w tym czasie w ich stanie itp. Koniec końców pojechałam do gościnnego domu fotografki Prabhy i jej męża Jayesha. Następnego dnia miałyśmy wspólnie wyruszyć w podróż do Kutch. Wybór okazał się idealny!
W wigilię Holi obchodzone jest święto Holika Dahan. Tego wieczora na ulicach wsi i miast płoną potężne ogniska. Byłam w lekkim szoku, gdyż palono te ogniska w bardzo niebezpiecznych miejscach, dosłownie na środku głównych ulic, w pobliżu domów. Dlaczego ogniska? Samo słowo Holi oznacza spalanie. Stosy symbolizują spalenie demona Holiki, siostry króla demonów Hiranyakashipu, który postanowił ukarać swojego syna Prahalada za to, że ten modlił się do boga Wisznu, a nie do niego. Król rozkazał Holice odpornej na płomienie, wziąć na ręce Prahalada i wejść z nim w ogień. Jej dar miał jednak moc tylko gdy wchodziła w ogień sama. Holika zginęła w płomieniach, a Prahalad ocalał. Wrzucanie na stos kukły Holiki ma symbolizować zwycięstwo życia nad śmiercią i dobra nad złem. Nie przypomina Wam to palenie Marzanny w Polsce? Podczas Holiki Dahan do ogniska wrzuca się też ofiarę, którą stanowią pokarmy np. daktyle, orzechy kokosowe, kłosy zboża, mleko i olejki. W stanie Gujarat również czci się w tym dniu boga ognia Agni.
Już wczesnym rankiem w dniu Holi z tarasu 8-piętrowego wieżowca widziałam stragany z kolorowymi proszkami zwanymi gulal.
Poranna prasa przypominała o święcie, gazety pełne były zdjęć ze scenami Holi z filmów Bollywood i ubiegłorocznego festiwalu.
W domu Prabhy trwały przygotowania do kolorowego świętowania. By farba nie wnikała we włosy, z których trudno byłoby usunąć barwniki, wcierano w nie olej kokosowy. Naprawdę dobry patent, przekonałam się na własnej skórze, tzn. chciałam powiedzieć na włosach 😉 Całe szczęście, bo ciało myłam po tej imprezie jakieś dwie godziny 😀
Już w Polsce przygotowałam odpowiedni strój na Holi. Sukienkę, sandały, a nawet bieliznę. Wszystkie rzeczy takie, by nie żal było wyrzucić po zabawie. Odpowiednio ubrani, zaopatrzeni w kolorowe proszki zjechaliśmy windą na dziedziniec wieżowców. Ze względu na grypę, o której wspomniałam, bawiono się w mniejszych grupach, wśród znanych sobie osób. Nie muszę więc chyba dodawać, że gość z Polski w takich warunkach był szczególnym rarytasem 😀 Dzieci, aż piszczały z uciechy na mój widok. Każdy podchodził do mnie delikatnie smarując mi policzki obłędnie kolorowymi proszkami z okrzykiem na ustach „Happy Holi”. Nie wiem dlaczego, ale w Polsce wydawało mi się, że będą to tylko suche proszki lub rozpuszczone farby w wodzie. Nic bardziej mylnego. Najpierw w ruch idą kolory, a potem czysta woda i tak w kółko. W Indiach w wysokiej temperaturze to czysta przyjemność, nie to co w Wielkanoc w Polsce, gdy niejednokrotnie temperatura jest bliska zera i dostaje się kubeł lodowatej wody na ubranie.
Zabawa nabierała tempa. Mówię Wam, ale się ubawiłam i uśmiałam, jak nigdy. Dzieci sięgnęły po broń rażenia w postaci wodnych pistoletów i armatek. No mercy! 😀
Ludzie widząc, że bawię się wyśmienicie, pozbyli się nieśmiałości i nie oszczędzali mnie ani przez chwilę. Wszyscy bez względu na wiek bawiliśmy się jak dzieci. To szaleństwo trwało parę godzin. W Internecie możecie przeczytać informacje o specyficznym napoju pitym tego dnia, a mianowicie o bhang lassi. Jest to taki kefirek z konopiami indyjskimi i nie tylko. Po takim lassi można się wyluzować, a nawet wpaść trans. Jako, że potrafię świetnie się bawić bez używek, również i podczas Holi tego specyfiku nie skosztowałam, podobnie jak i towarzyszący mi Hindusi. Zapraszam do obejrzenia fotografii zrobionych podczas tego radosnego święta. Na zdjęciach wręcz trudno mnie poznać, bo wyglądam jak samuraj idący w barwach bitewnych na wojnę 😀 Ta pani w szkarłatnej sukni to ja 😉
Prabha, thank you so much for your hospitality and beautiful pictures!
Polecam każdemu świętowanie Holi w Indiach, a jeśli się nie da, można też zabawić się w Polsce. Coraz popularniejsze są zabawy w stylu indyjskiego Holi u nas, tyle, że odbywają się one w innym terminie ze względu na pogodę. Na przykład w tym roku w Toruniu i Bydgoszczy będziemy świętować w sobotę 28 maja. Sprawdźcie też terminy w pozostałych miastach (Festiwal Kolorów). No to co? Do zobaczenia? Mam nadzieję, że tak.